42
Julka
Gregor wpada do pokoju chwilę po wyjściu Richarda,siada przy mnie i ociera mi łzy.
-Czemu z nim nie pogadasz Julia?Daj mu szansę to wytłumaczyć.
-I Ty to mówisz Gregor?-śmieję się smutno.
-Ostatnie godziny wszystkich nas czegoś nauczyły, mała. Nie powinienem się wtedy w Was mieszać.To tak naprawdę wszystko moja wina.To ja mieszałem Ci w głowie od dawna.A wtedy w Klingenthal przegiąłem.Co ja sobie myślałem.Nie da się zbudować czegoś ,na czyimś nieszczęściu Julia.
-Żałujesz tego wszystkiego co się wydarzyło?-pytam ze strachem że jest kolejną osobą która żałuje że mnie poznała.
-Żałuję tylko tego że tu wylądowałaś.Nie żałuję ani chwili z Tobą spędzonej.I przestań w końcu myśleć że ktoś żałuje znajomości z Tobą-mówi i dodaje z troską w głosie -Prześpij się , jest środek nocy.
Przesuwam się na brzeg szpitalnego łóżka i robię mu miejsce.
-Ale położysz się przy mnie?No chyba nie zamierzasz siedzieć na tym krześle do rana.
-Jak ktoś nas przyłapie, wyrzucą mnie stąd-śmieje się.
-No coś Ty będą się bali że znów sobie coś zrobię-uśmiecham się i wtulam w jego ramiona, tak jak kiedyś w Wiśle , gdy wszystko jeszcze było prostsze.
-Zapomniałem Ci powiedzieć, kazałem Richardowi przyjść rano.Dajcie sobie szansę.
Wzdycham cicho , nie wiedząc już sama co mam robić.Tak bardzo chciałabym znów być przy nim, ale czy on też tego chce , czy znów będzie ze mną ze strachu.Myśli kłębią się w mojej głowie,aż w końcu zasypiam.
Budzi mnie trzask otwieranych drzwi,otwieram oczy i widzę wpatrującą się w nas Ewę i Richarda.
-Przepraszam.Nie chcieliśmy Wam przeszkadzać.
-No coś Ty, Ewa-próbuję się zaśmiać i szturcham śpiącego Gregora w bok-wstawaj śpiochu.
-Będę się zbierać,wpadnę do Ciebie później mała-Gregor przeciąga się i szybko wstaje całując mnie w policzek.
-Później? Żartujesz chyba.Później to ja mam nadzieję wpaść do Ciebie.Nie zamierzam tu siedzieć dłużej-prycham pod nosem.
-To ja pójdę pogadać z lekarzem.Może dowiem się czegoś więcej-Ewa ucieka z pokoju razem z Gregorem, Richard siada na brzegu łózka i wpatruje się we mnie.
-Po co przyszedłeś?Mówiłam Ci że nie musisz-patrzę mu prosto w oczy i mam wrażenie że widzę w nich nadzieję.
-Bo chciałem Julia-szepcze-Nie będę Ci się tłumaczyć z tamtej rozmowy.Nie ma sensu wracać do przeszłości .Liczy się to co jest teraz .
-A co jest teraz Richard?Bo według mnie nie ma już nic.
-Nie będę Cię namawiał żebyś mi uwierzyła. Zrobisz jak zechcesz. Ale chcę żebyś wiedziała że nie interesuje mnie co było pomiędzy Wami.Jeśli chcesz z nim być , pogodzę się z tym.Tylko proszę Cię, żebyś była z nim szczęśliwa.Nie rób nigdy więcej czegoś takiego.Nie wyobrażam sobie życia na świecie , w którym nie ma Ciebie.Nie zmuszę Cię żebyś była ze mną.To Twój wybór Julia.
-To nie mnie trzeba do czegoś zmuszać,Richie-spuszczam wzrok i czuję jak łzy spływają mi po policzkach.
-Nikt mnie nie zmusił żebym był z Tobą , Julia.Jestem dorosły, to była tylko i wyłącznie moja decyzja.Nie zaprzeczam że bałem się o Ciebie, ale to nie to zdecydowało o tym że wtedy wróciłem-Richard delikatnie dotyka mojej twarzy i zmusza mnie żebym spojrzała mu w oczy-Kocham Cię, dlaczego nie chcesz tego zrozumieć?
-Ale nie potrafisz mi wybaczyć tego co stało się w Klingenthal-mówię najciszej jak potrafię.
-Wybaczyłem Ci na tym balkonie Julia.W momencie jak zrozumiałem że mogę stracić Cię na zawsze.
Tak bardzo chcę uwierzyć w to co mówi.Ale równocześnie tak bardzo się boję,wtulam się delikatnie w jego ramiona i pragnę zostać tak na zawsze.
-Widzę że masz się lepiej-głos lekarza rozlega się od drzwi, podnoszę głowę i widzę uśmiech na twarzy Ewy.
-Mogę już stąd wyjść?-pytam błagalnym głosem.
-Wydaje mi się że powinnaś zostać przynajmniej do jutra.
-Proszę,no niech mnie puści. przecież oni są w stanie opuścić kolejny dzień zawodów przeze mnie-jęczę ze złością.
-No w takim razie chyba nie mam wyjścia-mruga do mnie lekarz-ale masz na siebie uważać.I na przyszłość pamiętaj, cokolwiek by się nie działo ,nie warto.
-Będziemy jej pilnować-śmieje się Ewa.
-Przygotuję wypis , a Ty szykuj się do wyjścia.
Gregor wpada do pokoju chwilę po wyjściu Richarda,siada przy mnie i ociera mi łzy.
-Czemu z nim nie pogadasz Julia?Daj mu szansę to wytłumaczyć.
-I Ty to mówisz Gregor?-śmieję się smutno.
-Ostatnie godziny wszystkich nas czegoś nauczyły, mała. Nie powinienem się wtedy w Was mieszać.To tak naprawdę wszystko moja wina.To ja mieszałem Ci w głowie od dawna.A wtedy w Klingenthal przegiąłem.Co ja sobie myślałem.Nie da się zbudować czegoś ,na czyimś nieszczęściu Julia.
-Żałujesz tego wszystkiego co się wydarzyło?-pytam ze strachem że jest kolejną osobą która żałuje że mnie poznała.
-Żałuję tylko tego że tu wylądowałaś.Nie żałuję ani chwili z Tobą spędzonej.I przestań w końcu myśleć że ktoś żałuje znajomości z Tobą-mówi i dodaje z troską w głosie -Prześpij się , jest środek nocy.
Przesuwam się na brzeg szpitalnego łóżka i robię mu miejsce.
-Ale położysz się przy mnie?No chyba nie zamierzasz siedzieć na tym krześle do rana.
-Jak ktoś nas przyłapie, wyrzucą mnie stąd-śmieje się.
-No coś Ty będą się bali że znów sobie coś zrobię-uśmiecham się i wtulam w jego ramiona, tak jak kiedyś w Wiśle , gdy wszystko jeszcze było prostsze.
-Zapomniałem Ci powiedzieć, kazałem Richardowi przyjść rano.Dajcie sobie szansę.
Wzdycham cicho , nie wiedząc już sama co mam robić.Tak bardzo chciałabym znów być przy nim, ale czy on też tego chce , czy znów będzie ze mną ze strachu.Myśli kłębią się w mojej głowie,aż w końcu zasypiam.
Budzi mnie trzask otwieranych drzwi,otwieram oczy i widzę wpatrującą się w nas Ewę i Richarda.
-Przepraszam.Nie chcieliśmy Wam przeszkadzać.
-No coś Ty, Ewa-próbuję się zaśmiać i szturcham śpiącego Gregora w bok-wstawaj śpiochu.
-Będę się zbierać,wpadnę do Ciebie później mała-Gregor przeciąga się i szybko wstaje całując mnie w policzek.
-Później? Żartujesz chyba.Później to ja mam nadzieję wpaść do Ciebie.Nie zamierzam tu siedzieć dłużej-prycham pod nosem.
-To ja pójdę pogadać z lekarzem.Może dowiem się czegoś więcej-Ewa ucieka z pokoju razem z Gregorem, Richard siada na brzegu łózka i wpatruje się we mnie.
-Po co przyszedłeś?Mówiłam Ci że nie musisz-patrzę mu prosto w oczy i mam wrażenie że widzę w nich nadzieję.
-Bo chciałem Julia-szepcze-Nie będę Ci się tłumaczyć z tamtej rozmowy.Nie ma sensu wracać do przeszłości .Liczy się to co jest teraz .
-A co jest teraz Richard?Bo według mnie nie ma już nic.
-Nie będę Cię namawiał żebyś mi uwierzyła. Zrobisz jak zechcesz. Ale chcę żebyś wiedziała że nie interesuje mnie co było pomiędzy Wami.Jeśli chcesz z nim być , pogodzę się z tym.Tylko proszę Cię, żebyś była z nim szczęśliwa.Nie rób nigdy więcej czegoś takiego.Nie wyobrażam sobie życia na świecie , w którym nie ma Ciebie.Nie zmuszę Cię żebyś była ze mną.To Twój wybór Julia.
-To nie mnie trzeba do czegoś zmuszać,Richie-spuszczam wzrok i czuję jak łzy spływają mi po policzkach.
-Nikt mnie nie zmusił żebym był z Tobą , Julia.Jestem dorosły, to była tylko i wyłącznie moja decyzja.Nie zaprzeczam że bałem się o Ciebie, ale to nie to zdecydowało o tym że wtedy wróciłem-Richard delikatnie dotyka mojej twarzy i zmusza mnie żebym spojrzała mu w oczy-Kocham Cię, dlaczego nie chcesz tego zrozumieć?
-Ale nie potrafisz mi wybaczyć tego co stało się w Klingenthal-mówię najciszej jak potrafię.
-Wybaczyłem Ci na tym balkonie Julia.W momencie jak zrozumiałem że mogę stracić Cię na zawsze.
Tak bardzo chcę uwierzyć w to co mówi.Ale równocześnie tak bardzo się boję,wtulam się delikatnie w jego ramiona i pragnę zostać tak na zawsze.
-Widzę że masz się lepiej-głos lekarza rozlega się od drzwi, podnoszę głowę i widzę uśmiech na twarzy Ewy.
-Mogę już stąd wyjść?-pytam błagalnym głosem.
-Wydaje mi się że powinnaś zostać przynajmniej do jutra.
-Proszę,no niech mnie puści. przecież oni są w stanie opuścić kolejny dzień zawodów przeze mnie-jęczę ze złością.
-No w takim razie chyba nie mam wyjścia-mruga do mnie lekarz-ale masz na siebie uważać.I na przyszłość pamiętaj, cokolwiek by się nie działo ,nie warto.
-Będziemy jej pilnować-śmieje się Ewa.
-Przygotuję wypis , a Ty szykuj się do wyjścia.
Liczę na to, że Julka uwierzy w zapewnienia Richarda, że nadal ją kocha i jej wybaczył. A potem spróbują odbudować swój związek.
OdpowiedzUsuń