38

                        Ewa
Siedzieliśmy w hotelowym klubie gdy zadzwonił telefon Andiego.
-Julia -szepnął zdziwiony odbierając.Widziałam niepokój w jego oczach.
-O czym Ty mówisz młoda?-rzucił do słuchawki, a my z Richardem nie spuszczamy z niego wzroku.Richard strąca z siebie rękę Carine, on nigdy tak naprawdę nie przestał o niej myśleć.Zresztą ja również,zawsze pytałam Kamila co u niej.
-Julia,nie rozłączaj się .Julka -ton jego głosu wpędza mnie w przerażenie.
-Co się stało Andi?-szepcze .
-Nie wiem Ewa.Ale mam wrażenie że coś bardzo złego-Andi zrywa się od stołu razem z Richardem.
-Jaki ona ma pokój? -wołam do Michaela,który siedzi kilka stolików obok.
-113.Coś się stało?
Nie mam czasu odpowiedzieć,ogarnia mnie coraz większy strach ,ona musiała dziś widzieć Richarda z Carine. Ale dlaczego ją to obeszło?
-Co ona powiedziała Andi?
-Że nas przeprasza,że tak łatwo dała się wkręcić.Że nigdy nie przestała Cię kochać ,tylko nie chciała byś był z nią z litości.
Widzę strach w oczach Richarda.
-Ona tam wtedy była,to dlatego Markus zadawał takie dziwne pytania.On wiedział.
Patrzę na niego nie wiedząc o co chodzi, nie mam czasu się nad tym zastanawiać ,wbiegamy po schodach nie mając czasu czekać na windę.Drzwi do jej pokoju są otwarte, dziękuję za jej głupi nawyk niezamykania ich na klucz.Już wchodząc do pokoju poczuliśmy przejmujące zimno, drzwi balkonowe były otwarte .Najpierw zobaczyłam tylko pustą butelkę po winie. Pierwsza wbiegłam na balkon i z moich ust wydobył się przeraźliwy krzyk.
                                                                         Richard
Gdy usłyszałem krzyk Ewy wiedziałem że stało się coś okropnego,upadła na kolana i zanosiła się płaczem.
-Co Ty zrobiłaś Julka?Dlaczego do mnie nie przyszłaś?-szeptała w kółko a z jej oczu lały się łzy.
Stanąłem jak sparaliżowany nie mogąc się ruszyć, moje ciało przeszył ból nie do opisania.Przed oczami widziałem jej uśmiechniętą twarz , na zawodach w Planicy.Wtedy zobaczyłem ją po raz pierwszy.
-Zadzwońcie po karetkę, Richard błagam rusz się-krzyk Andiego wibruje mi w uszach.Jako jedyny z nas zachował zimną krew.Drżącymi rękami wybieram numer , po czym upadam na kolana i biorę w ramiona jej nieruchome ,zimne ciało.Czuję jej coraz słabszy oddech i już wiem że moje życie bez niej nie ma żadnego sensu.W tym momencie nie liczy się dla mnie nic .Nic nie ma znaczenia,przestała się liczyć zdrada, przestał się liczyć Gregor.Czas stanął w miejscu, wiedziałem że bez niej już nic nie będzie takie samo.Nie musi ze mną być, nie muszę jej widywać, ale muszę wiedzieć że ona mimo wszystko gdzieś tam jest .Że jest bezpieczna i nic jej nie jest.
Mijają minuty , choć ja mam wrażenie że minęło już kilka godzin, zanim gdzieś z oddali słyszymy sygnał ambulansu.


Komentarze

  1. Mam nadzieję, że uda się uratować Julkę. To wszystko nie może się tak skończyć.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

40

33

28